Ciągłość niepożądana
Po teatrze o nazwie wybory wystarczy zajrzeć do pamięci. Może być tak, że ludzie na tzw. Zachodzie nie do końca rozumieją mistyfikację demokracji, ale na wschód od Łaby żyliśmy w takiej rzeczywistości.
Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej
Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej
Po teatrze o nazwie wybory wystarczy zajrzeć do pamięci. Może być tak, że ludzie na tzw. Zachodzie nie do końca rozumieją mistyfikację demokracji, ale na wschód od Łaby żyliśmy w takiej rzeczywistości.
Już dwa lata mijają, jak w Łubowicach, w gronie kilkudziesięciu uciekających z bombardowanej Ukrainy kobiet spotkałem jedną z Mariupola. Wtedy trwały tam jeszcze walki. Przybyła ona z dwójką dzieci, które chciała początkowo pod opieką szwagra wysłać w bezpieczne miejsce, aby sama pozostać w Mariupolu ze względu na rodzinę i dom. Starannie spakowane dzieci z ciężkim sercem odwiozła kilka kilometrów do szwagra, by tam je pożegnać. I tam też dotarła do niej wiadomość, że nie ma do czego wracać, bo kilkanaście minut po jej wyjeździe pocisk zrównał jej dom z ziemią. Wsiadła do samochodu szwagra i po kilku dniach z reklamówką w ręku dotarła na Śląsk. Uświadomiła sobie, że gdyby nie decyzja o wysłaniu dzieci, już żadne z nich by nie żyło. Dygotała, opowiadając swoją historię.
W sobotę w Bayreuth na zaproszenie „Stiftung Verbundenheit mit den Deutschen in Ausland” wysłuchałem wykładu biskupa luterańskiego Rolfa Bareisa pod tytułem „Kościół w strefie buforowej (Kirche in der Pufferzone)”. Ową strefą buforową jest obszar Gruzji, Armenii i Azerbejdżanu, w którym biskup prowadzi duszpasterstwo.
W lutym w mojej parafii gościły siostry elżbietanki z ich domu prowincjonalnego w Katowicach. Jeszcze trzy lata temu, nieprzerwanie od końca XIX w., miały także swój klasztor w Dobrodzieniu, z którego przez dziesiątki lat obsługiwały szpital, a potem parafię. Gdy doszła mnie wtedy ich decyzja o likwidacji tego klasztoru, co oznaczało kolejny krok na drodze utraty dziedzictwa kulturowego miasteczka, byłem krytyczny. W niedzielę siostry racjonalnie wytłumaczyły konieczność tej decyzji.
Po rozważaniach o wizycie w Erfurcie przyszedł czas na Szczecin, wielowiekową metropolię Pomorza, której historyczne oddziaływanie sięga na zachód aż poza Stralsund, a na wschód po Bytów. Patrząc w Muzeum Historii Miasta Szczecina na mapę historycznego Pomorza, miałem wrażenie, jakbym patrzył na ptaka z jednym skrzydłem.
W NRD wymogiem tranzytu ze Śląska do RFN był zakaz opuszczania autostrady A4 i zjeżdżania do leżących wzdłuż niej miejscowości. Ślązacy znali miasta leżące w NRD, tylko jeśli one były celem podróży, np. odwiedzin krewnych. U niektórych pozostał ten nawyk i takie miasta jak Erfurt są nam mniej znane niż Köln czy München. A tymczasem są one skarbnicą obcowania z bogactwem niemieckiej historii i sztuki. Tam, jak w całych Niemczech, odnajdujemy naturalne związki ze Śląskiem, których pomimo granic nie da się wymazać.
Ostatnio pisałem o tym, że na naszych oczach znacząco przemija znana nam postać świata. Terrorystyczne organizacje i dyktatorskie rządy nie mają żadnych zahamowań. W wielu krajach coraz silniejsze napięcia ujawniają się pomiędzy zwolennikami demokracji a tymi, którzy z różnych przyczyn godzą się na jej ograniczenia. Wybory dopiero ujawnią, które tendencje tam wygrają. Niestety także obrońcy demokratycznych tendencji, wkraczając na obszary światopoglądowe w różny sposób (nie zawsze demokratyczny) i w imię nie zawsze dobrze pojętej wolności, swój pogląd pragną narzucić. To potrafi zrazić ich wyborców, co samo w sobie jest niebezpieczne.
Przemija postać świata
W pierwszej kolumnie tego roku myśl o przyszłości prowadzi mnie do powieści Hanny Malewskiej „Przemija postać świata”. O swojej książce Hanna Malewska tak pisała w liście do siostry Teresy Landy: „melduję, że jest z VI wieku: dzieje Ostrogotów w Italii, narodziny benedyktynów, Kasjodor ratujący szczątki kultury, ambicje niewczesne Justyniana, ruina dzieł czysto ludzkich – dwie szachownice, ludzka i Boża, i bardzo różne na nich sukcesy i porażki”.
Kończy się adwent, ale czy kończy się oczekiwanie? Za chwilę radość Bożego Narodzenia, ale czy potrafimy się cieszyć? Żyjemy w świecie, w którym trudno o prawdziwą radość, gdyż jej namiastka zalewa nas już dawno, adwent jest wymieszany z Bożym Narodzeniem, melancholia pieśni adwentowych już dawno ustąpiła miejsca skomercjalizowanym kolędom.
Wiem, że kiedy będziecie Państwo czytać tę kolumnę, Polska będzie najprawdopodobniej miała nowy rząd, który, jak wielu z nas sądzi, naprawi wiele zła, naruszeń prawa i zwykłej nieuczciwości i prywaty poprzednich lat. Niemcy na Śląsku, Pomorzu i w dawnych Prusach Wschodnich czekają na cofnięcie dyskryminacji ich dzieci w szkołach.