Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Wochenblatt – Gazeta Niemców w Rzeczypospolitej Polskiej

Rudolf Urban

Deutschsprachiges Radio

Diese Seite wird gerade überarbeitet.

Hier lesen Sie in Zukunft, um welche Themen es unter anderem in den Sendungen “Deutschland hautnah” oder “Schlesien Aktuell – Das Magazin” geht. Und Sie können Sendungen nachhören.

Ihre Meinung zählt

Vier Jahre ist für eine Internetseite schon ein ehrwürdiges Alter. Deshalb haben wir uns entschlossen, den Online-Auftritt von Wochenblatt.pl zu überarbeiten. Und wir wollen natürlich auch wissen, wie sie Ihnen gefällt.Read More …

Gleiwitz steht kurz vor einer archäologischen Sensation

Marcin Paternoga an den freigelegten Fundamenten des Weißen Tores Bildquelle: Johannes Rasim
Marcin Paternoga an den freigelegten Fundamenten des Weißen Tores
Bildquelle: Johannes Rasim

Weit über 600 Unterstützer haben bereits eine Petition unterschrieben, wonach die kürzlich entdeckten Fundamente des Beuthener Tores nicht wieder zugeschüttet werden sollen. Nach kühnen Plänen einiger Gleiwitzer Bürger soll das Tor sogar wieder aufgebaut werden.Read More …

Warschau: Überraschungen zum Wahlkampfauftakt

Eine der letzten Amtshandlungen von Präsident Bronisław Komorowski war die Bekanntgabe des Termins für die Parlamentswahlen im Herbst. Und er hat sich für das spätmöglichste Datum entschieden – den 25. Oktober. Damit hat Polen einen sehr langen Wahlkampf vor sich, der schon zu Beginn einige Überraschungen parat hat. Read More …

„Schlesische Museum“ in Kattowitz: Museum, IKEA oder Ponderosa-Ranch?

Am letzten Juniwochenende wurde in Kattowitz (Katowice) das prestigeträchtige „Schlesische Museum“ (Muzeum Śląskie) mit einem dreitägigen Festival eröffnet. In der Presse wurde kritisiert, zerrissen und gelobt. Wochenblatt-Mitarbeiter Johannes Rasim verschafft sich einen persönlichen Eindruck vor Ort. Ein Rundgang:
Read More …

Marienwallfahrt nach Wartha im Jubiläumsjahr

Der Minderheitenseelsorger der Deutschen Minderheit in der Diözese Oppeln, Pfarrer Peter Tarlinski, im Gespräch mit Pater Marian Arndt (Breslau) (links).
Der Minderheitenseelsorger der Deutschen Minderheit in der Diözese Oppeln, Pfarrer Peter Tarlinski, im Gespräch mit Pater Marian Arndt (Breslau) (links). Bildquelle: Johannes Rasim

Vor 25 Jahren konnten in Polen die ersten Deutschen Freundschaftskreise entstehen. Die Deutschen konnten nun auch Pilgerfahrten zu den beliebten Wallfahrtsorten in Schlesien durchführen – ein Grund zur Freude und zur Dankbarkeit. Read More …

XVIII Pasymskie Koncerty Muzyki Organowej i Kameralnej

Do 8 sierpnia w kościołach ewangelicko-augsburskich w Pasymiu i Dźwierzutach będą się odbywały Pasymskie Koncerty Muzyki Organowej i Kameralnej. Tegoroczną osiemnastą edycją impreza świętuje swoją „pełnoletność”.

 

Uwe Hahnkamp

Bogumił Osiński, doradca wojewody warmińsko-mazurskiego, przyjeżdża regularnie od ośmiu lat, ponieważ, jak sam mówi, „wojewoda od chwili rozpoczęcia pierwszej kadencji objął patronat nad imprezą i wspierał ją finansowo”. Osiński z uśmiechem zauważa, że hala koncertowa osiągnęła właśnie pełnoletność: „Jest ona dobrym przykładem na to, że decydującym czynnikiem nie są rozmiary danego miejsca, lecz ludzie, którzy coś tworzą”. W Pasymiu takim człowiekiem jest proboszcz miejscowego kościoła ewangelicko-augsburskiego, Witold Twardzik.
Wraz z koncertami w dorosły wiek wkroczyła pierwsza artystka, jaka wystąpi w 18. edycji imprezy. Klaudia Camilla Twardzik, córka proboszcza, ukończyła Szkołę Muzyczną II stopnia w Olsztynie, uzyskując dyplom organisty, a obecnie studiuje muzykę kościelną w Katowicach. Przed koncertem nie chciała zdradzić, co zagra, i dała się jedynie skłonić do wypowiedzi, że będzie to „coś ładnego”. Bogumił Osiński wie, dlaczego lubi przyjeżdżać do Pasymia: „W dzisiejszych czasach jesteśmy raczej sympatykami rytmicznej muzyki i mniej jest osób, które w skupieniu posłuchają koncertu organowego. Tutaj jest to możliwe”. Jednak ks. Twardzik chciałby też umieścić w programie niezwykłe zestawienia z innymi instrumentami tudzież inne muzyczne perełki: „W tym roku mamy do zaoferowania szkockie dudy i celtycką harfę, a także występ sopranistki z Meksyku”.

 

Bildquelle: Uwe Hahnkamp
Swobodny nastrój po koncercie: członkowie zespołu Zelowskie Dzwonki z Łodzi cieszą się, że udało im się zachwycić publiczność. Bildquelle: Uwe Hahnkamp

Sam koncert inauguracyjny stanowił przedsmak wyjątkowych dźwięków, jakie będzie można usłyszeć. Na kilku stołach ustawionych przed ołtarzem pasymskiego kościoła leżały na czerwonym aksamicie starannie posegregowane dzwonki ręczne i prętowe, tzw. chimesy, różnych rozmiarów i tonacji – to muzyczne narzędzia zespołu Zelowskie Dzwonki, który od 15 lat działa w parafii ewangelicko-reformowanej w Zelowie koło Łodzi. Jak oznajmiła kierująca zespołem Anna Kimmer, do obsługi wielkiej liczby dzwonków wystarczy 13 grających: „Każda z osób gra na kilku lub kilkunastu z nich, ale do dużych, które potrafią ważyć kilogram czy nawet dwa kilogramy, musimy mieć silnych, młodych mężczyzn”. Pierwszych 37 dzwonków było darem, o który wystarał się Thomas Flynn, pastor i dyrygent zespołu dzwonków ręcznych w Pittsburghu. Obecnie Zelowskie Dzwonki posiadają mniej więcej dwa razy tyle instrumentów, których diapazon obejmuje cztery i pół oktawy. Najtrudniejszym elementem jest wzajemne zgranie ze sobą członków zespołu, jednak po pierwsze tworzący go muzycy mają w tym dużą wprawę, a po drugie zespół otrzymał z USA bardzo dobre aranżacje pieśni religijnych i świeckich, a nawet utwory skomponowane specjalnie z myślą o zespołach dzwonków ręcznych. W Pasymiu Zelowskie Dzwonki zachwyciły klasyką i gospelem, a na zakończenie słuchacze zasypali muzyków pytaniami dotyczącymi zespołu oraz dzwonków.

Koncerty, które odbędą się w ramach tegorocznych XVIII Pasymskich Koncertów Muzyki Organowej i Kameralnej
w Pasymiu
w soboty o godz. 18.00
18.7. Adam Klarecki – organy
25.7. Petra Müller (Niemcy) – organy i Rüdiger Funk (Niemcy) – perkusja
1.8. Irena Czubek-Davidson (Polska) – harfa celtycka, Lindsay Davidson (Polska) – dudy szkockie, Ewelina Bachul i Barbara Lorence (Polska) – organy
8.8. Gordon Mansell (Kanada) – organy

w Dźwierzutach
w soboty o godz. 18.00
19.7. Jan van Mol (Belgia) – organy
26.7. Henryk Gwardak (Polska) – organy
2.8. Marcin Armański (Polska) – organy i Julietta Gonzales-Springer (Meksyk) – sopran

Gdzie pracuje się dłużej – na wschodzie czy na zachodzie RFN?

Mimo że od zjednoczenia Niemiec minęło już dwie i pół dekady, wciąż widoczne są różnice, między innymi w wynagrodzeniach, jakości życia i długości czasu pracy. Według ostatnich wyliczeń we wschodniej części RFN pracuje się statystycznie w roku około dwóch tygodni dłużej niż w zachodniej części kraju.

 

Krzysztof Świerc

 

Fakt ten można oczywiście wytłumaczyć tym, że wschodnia część Niemiec (dawna NRD) była poważnie zaniedbana przez fakt pozostawania przez wiele lat po komunistycznej stronie Europy. Stąd teraz mieszkańcy tej części Niemiec muszą we wszelkich rankingach ze wszystkich sił gonić swoich rodaków z zachodu, by dorównać im poziomem życia i wydajnością, a to z kolei odbija się między innymi w długości pracy.

 

Turyngia liderem
Z badań przeprowadzonych w minionym roku wynika, że na wschodzie Niemiec w ciągu 12 miesięcy pracuje się średnio o 14 dni dłużej niż na zachodzie. W 2014 roku w tak zwanych starych landach przepracowano 1358 godzin, a w nowych 1432 godziny, a zatem w byłej NRD pracowano o 74 godziny dłużej. Największymi pracusiami w Niemczech są obecnie mieszkańcy Turyngii, a najkrócej pracuje się w Bremie. Informacja o tym, że mieszkańcy Turyngii najdłużej przebywają w pracy, nie dziwi, bo ten region Niemiec zawsze słynął z ludzi bardzo ambitnych, którzy chcą jak najprędzej dogonić poziomem życia zachodnią część kraju oraz sąsiednią Saksonię, która na razie jest liderem ekonomiczno-gospodarczym wśród tak zwanych nowych landów. Dziwi natomiast postawa bremeńczyków, bo ten land należy do najuboższych w kraju, daleko mu do bogactwa, jakim charakteryzuje się Badenia i Wirtembergia, Bawaria czy Hesja, a mimo to kult pracy w tym landzie jakby trochę przysnął. To niebezpieczne, bo liczenie na to, że pomoc wciąż będzie szła do Bremy z bogatego południa Niemiec na dłuższą metę może okazać się poważnym błędem.

 

Różnica się utrzymuje
W czym jeszcze tkwi kult pracy Ossi? Zdaniem ekspertów do spraw czasu pracy z Instytutu Badań Rynku Pracy (IAB) w Norymberdze wynika, że istnieją tego dwa powody. Po pierwsze we wschodniej części RFN zdecydowanie częściej pracuje się na pełnych etatach, a ze względu na luźniejsze układy zbiorowe tam funkcjonujące przedsiębiorstwa mają też dłuższy tygodniowy czas pracy i mniej dni urlopu. Faktem jednak jest, że po 25 latach od zjednoczenia Niemiec ten aspekt powinien być bardziej wyrównany i przez pierwsze dziesięć lat od połączenia obu części kraju wydawało, że tak się stanie. Rzeczywistość jednak pokazuje, że różnica w czasie pracy o dwa tygodnie w ciągu jednego roku utrzymuje się już od wielu lat. A z ostatnich danych, przedstawionych w pierwszym kwartale bieżącego roku, wynika, że we wspomnianej Turyngii pracuje się przeciętnie 1454 godziny rocznie, a niewiele mniej w pozostałych czterech landach dawnej NRD, czyli w Saksonii, Saksonii-Anhalcie, Brandenburgii i Meklemburgii Przedpomorzu.

 

Pilni hamburczycy
Jeśli zaś chodzi o zachodnią cześć Niemiec, to okazuje się, że najpracowitsi są mieszkańcy Hamburga, którzy rocznie przebywają w swoich przedsiębiorstwach 1405 godzin, a najmniej czasu na pracę poświęcają wspomniani wcześniej bremeńczycy – 1329 godzin. Co ciekawe, mentalność mieszkańców tych dwóch landów jest obecnie tak różna, choć… dzieli ich różnica tylko około 120 kilometrów. Do tego w przeszłości dominował tam przemysł stoczniowy i oba miasta są miastami na prawach krajów związkowych (tak jak Berlin). Warto też dodać, że średni roczny wymiar czasu pracy w całych Niemczech to 1371 godzin. Być może jednak już niebawem zostanie on wydłużony, bo niemieccy naukowcy obserwują trend, że dawni mieszkańcy wschodnich Niemiec, którzy kilka lub kilkanaście lat temu wyjechali do zachodniej części swojej ojczyzny, zapewniając wówczas niejednokrotnie, że nigdy na wschód nie wrócą, teraz zaczynają powracać w rodzinne strony, by dla nich wydajnie pracować. Prawdą jednak jest, że sporo z nich wciąż jeszcze pracuje na zachodzie Niemiec, na przykład w Bawarii lub w Badenii i Wirtembergii, gdzie są zdecydowanie wyższe stawki godzinowe, ale meldunek mają już we wschodnich landach i tam na ogół mieszkają i planują swoją przyszłość.